co jest po drugiej stronie serca

Położenie serca w ciele. Serce to centralny element układu krwionośnego. Znajduje się z przodu klatki piersiowej, między płucami. Utarło się przeświadczenie, że narząd jest zlokalizowany po lewej stronie. To prawda, że jego większa część jest położona po lewej stronie ciała, jednak mniejsza — po prawej. Znane są także przypadki tzw. dekstropozycji serca, a więc sytuacji, gdy narząd ten zlokalizowany jest bardziej po prawej stronie ciała (od płaszczyzny pośrodkowej). Dekstropozycja, jak się kiedyś okazało, dawała dużą satysfakcję wyznawcom voodoo, gdy w czasie parad halloween jedna z osób została postrzelona w okolicę serca a Zapalenie trzustki - ból w dolnej części klatki piersiowej lub w nadbrzuszu po stronie lewej, często opasujący lub promieniujący do pleców. Mogą towarzyszyć mu nudności i wymioty, gorączka. Może prowadzić do wstrząsu. Schorzenia dróg żółciowych - nawracający ból w prawym górnym kwadracie brzucha lub nadbrzuszu. Pojawia się Zazwyczaj jest zlokalizowany z przodu, np. po lewej stronie czoła lub obejmuje jedną całą połowę głowy. Natomiast klasterowy ból głowy jest znacznie silniejszy. Określa się go jako tępy, uciskający i ciągły. Mocny ból lewej strony głowy może być także spowodowany schorzeniami takimi jak: zapalenie tętnicy skroniowej, Ból, który jest objawem zawału serca stale narasta. Nie ustępuje po odpoczynku, ani po przyjęciu leków z grupy nitratów (na pewno mają je w apteczce osoby, u których rozpoznano chorobę wieńcową). Objawy zawału serca trwają ponad 20 minut. Co ważne, ból w klatce piersiowej nie występuje u wszystkich osób - między innymi u nonton drama korea the real has come sub indo. Dekstrokardia to stan, gdy serce znajduje się po prawej stronie klatki piersiowej. Fizjologicznie narząd zlokalizowany jest po jej lewej stronie, za mostkiem (lewokardia). Przyczyn nieprawidłowości położenia serca należy szukać we wczesnym stadium rozwoju zarodkowego. Co warto wiedzieć? spis treści 1. Co to jest dekstrokardia? 2. Budowa serca 3. Przyczyny dekstrokardii 4. Diagnostyka i leczenie rozwiń 1. Co to jest dekstrokardia? Dekstrokardia (łac. dextrocardia) to medyczne określenie niewłaściwego położenia serca. Opisuje się nim sytuację, gdy znajduje się ono po prawej, a nie po lewej stronie ciała. Stan ten jest lustrzanym odbiciem właściwego umiejscowienia narządu. Problem ten być wadą izolowaną, ale i być przejawem innego, bardziej poważnego zaburzenia. Jeżeli obserwuje się nieprawidłowe położenie innych narządów w obrębie klatki piersiowej i jamie brzusznej, ponieważ znajdują się one po przeciwnych stronach, są jakby odbite w lustrze, mówi się o odwróceniu trzewi (łac. situs inversus). Wówczas nieprawidłowo położone jest nie tylko serce, ale i inne narządy, takie jak wątroba, śledziona czy żołądek. Zobacz film: "Wiedza i świadomość pacjentów w dobie Internetu" Odwrócenie trzewi może występować z odwróceniem narządów klatki piersiowej (situs inversus z dekstrokardią) lub bez odwrócenia narządów klatki piersiowej (situs inversus z lewokardią). Najczęściej osoba z dekstrokardią i odwróceniem trzewi nie odczuwa żadnych dolegliwości. Zdarza się jednak, że u pojawiają się nieprawidłowości, które mają związek z wadami wrodzonymi. To na przykład zaburzenia oddychania, nawracające zakażenia układu czy poczucie ciągłego zmęczenia. 2. Budowa serca Serce leży w części klatki piersiowej zwanej śródpiersiem, pośrodku między obu płucami, za przednią ścianą klatki piersiowej, do przodu od przełyku i ponad przeponą. Koniuszek oraz 2/3 narządu znajduje się po lewej stronie linii pośrodkowej, a w 1/3 po stronie prawej. W przypadku dekstrokardii jest ono przemieszczone i proporcja położenia jest odwrotna. U zdrowego człowieka serce ma przeciętnie wielkość zaciśniętej pięści. Narząd ten czynnościowo składa się z części lewej i prawej. W skład każdej wchodzi przedsionek i komora. Oznacza to, że serce ma cztery jamy: dwa przedsionki (prawy i lewy), dwie komory (prawą i lewą). Do przedsionka dużymi żyłami spływa krew. To śluza, którą krew przepływa dalej - do komory. Lokalizację serca w klatce piersiowej odnosi się właśnie do położenia przedsionków serca. Komora otrzymuje krew z przedsionka pod niedużym ciśnieniem. Potem kurczy się i generuje ciśnienie wysokie. Tym samym wyrzuca krew przez dużą tętnicę. Dla lewej komory tętnicą tą jest aorta, dla prawej – pień tętnicy płucnej. Ponadto serce zaopatrzone jest w cztery zastawki, po dwie z każdej strony. Dzięki nim krew nie cofa się z komór do przedsionków. Od wnętrza serce wyścielone jest gładką błonką, zwaną wsierdziem. Pod nim leżą włókna właściwego mięśnia serca. Całość okrywa od zewnątrz osierdzie, błona surowicza, składająca się z dwóch ślizgających się względem siebie blaszek. 3. Przyczyny dekstrokardii Dekstrokardia jest wadą wrodzoną, najczęściej spowodowaną mutacjami genetycznymi i wynika z zaburzeń mających miejsce na wczesnych etapach rozwoju zarodka. Są to zarówno mutacje o charakterze autosomalnym recesywnym (ma to miejsce, gdy dziecko otrzyma nieprawidłowe geny od obydwojga rodziców), jak i powiązane z mutacjami sprzężonymi z chromosomem X. Szacuje się, że wada ta pojawia się u 1 na 12 000 rodzących się dzieci. Dotychczas nie wykazano, żeby częściej występowała w danej płci lub rasie. 4. Diagnostyka i leczenie Zwykle dekstrokardia, ale i odwrócenie trzewi, rozpoznawane są przypadkowo, na przykład podczas wykonywania RTG klatki piersiowej. Rozpoznanie nieprawidłowości jest ważne. Wiedza ta jest ważna zarówno w sytuacji nagłego zagrożenia życia, jak i podczas różnych zabiegów (wówczas elektrody przyczepia się w odwrotnych miejscach): tak diagnostycznych, jak i leczniczych. Dekstrokardia może utrudniać zwykłe badanie lekarskie, ponieważ w celu jego przeprowadzenia niezbędna jest zmiana miejsca osłuchiwania zastawek serca. Istotne jest, by nosić przy sobie dokument informujący o tej niecodziennej przypadłości. Gdy dekstrokardia nie prowadzi do występowania dolegliwości, leczenie nie jest konieczne. Operacja, którą często wykonuje się tuż po urodzeniu dziecka, przeprowadza się, jeśli nieprawidłowości towarzyszą inne choroby, np. zmiany położenia naczyń. Warto wiedzieć, że dekstrokardia może współwystępować z wieloma wadami serca (w przypadku situs inversus z lewokardią częstość współwystępowania wad wrodzonych serca jest większa). Skorzystaj z usług medycznych bez kolejek. Umów wizytę u specjalisty z e-receptą i e-zwolnieniem lub badanie na abcZdrowie Znajdź lekarza. polecamy Koncepcja "Po drugiej stronie łóżka" jest tak oryginalna, że twórcy mieli problem z jej sklasyfikowaniem. "To film niepodobny do żadnego innego w tym kraju - mówi producent Tomas Cimadevilla – szczególnie dlatego, że jest w nim muzyka pop". Aktor Guillermo Toledo, który gra Pedra dodaje, że "właściwie można by zakwalifikować film jako komedię z piosenkami". Z kolei Paz Vega grająca Sonię uważa, że film jest "muzyczną komedią romantyczną z zazdrością i kłamstwami w tle. Mówi o tym, że nawet jeśli kogoś lubisz, to dlaczego miałbyś go nie oszukiwać? I nie ma potrzeby łączyć tego z moralnością. To jest po prostu część naszego życia." To świeże europejskie podejście do spraw życia i miłości może niepokoić lub nawet szokować w bardziej purytańskiej kulturze anglosaskiej. Jednak reżyser Emilio Martinez-Lazaro wierzy, że historia opowiedziana w "Po drugiej stronie łóżka" jest absolutnie uniwersalna. "Na filmie wszyscy widzowie dobrze się bawią, bo rozpoznają te sytuacje. Jeśli nawet sami ich nie przeżyli, to zdarzyły się one ich znajomym czy sąsiadom. Film pokazuje nam życie z innej perspektywy, gdzie okazuje się, jak w rzeczywistości jesteśmy mali. To dodaje humoru do, chwilami pesymistycznej, wizji naszego człowieczeństwa." "W filmie oglądamy – kontynuuje reżyser – bliską przyjaźń między młodymi indywidualistami, którzy są przyjaciółmi od wielu lat i teraz znaleźli się w dość skomplikowanej sytuacji. Nie chodzi nawet o to, że ciąży nad nimi widmo zdrady, ale pociąga ono za sobą kolejne kłamstwa. W końcu doprowadza to do nieuniknionego konfliktu". Scenarzysta David Serrano mówi: "Chodziło mi o to, żeby pokazać jak bardzo ciężko znaleźć kogoś, kto będzie cię naprawdę kochał. To prawie tak samo jak ze znalezieniem pary wygodnych butów. Najpierw musisz znaleźć styl, jaki ci odpowiada. Potem potrzebny rozmiar. I potem nawet jeśli znajdziesz idealnego partnera, pokusa zawsze czyha gdzieś obok i musisz być naprawdę silny, żeby jej nie ulec". Grający Rafa aktor Alberto San Juan mówi, że "tematem filmu jest to, że wszyscy szukamy prawdziwej miłości. I jedynym problemem z tym związanym jest fakt, że mężczyźni szukają jej we wszystkich kobietach. Prawdziwą tragedia jest, że nie możemy się zakochać w więcej niż jednej w tym samym czasie." Paz Vega uważa, że awersja do monogamii nie jest tylko specjalnością mężczyzn. "Moja bohaterka Sonia cierpi najmniej ze wszystkich. Wie jak skutecznie oszukiwać. Nie dlatego, że patrzy na to co się dzieje przez palce, tylko dlatego, że przychodzi jej to naturalnie. Myśli sobie – ten facet pojawił się w moim życiu, dlaczego z tego nie skorzystać?" Martinez-Lazaro i Serrano zdecydowali, że przy kręceniu filmu będą starali się unikać oklepanych, turystycznych widoków Madrytu. Wybrali miejsca, do których młodzi mieszkańcy chętnie chodzą – knajpy, puby, teatry alternatywne, kluby fitness. Potem zdecydowali, że do swojej komedii dołączą piosenki, które będą śpiewać (i przy których będą tańczyć) kolejni bohaterowie. Nie chcieli, by piosenki napisał twórca muzyki do filmu (wyjątkiem jest skomponowany przez Coque Malla kawałek rapowy), ale by były to hiszpańskie standardy popowe. I w ten sposób tak jak w przypadku postmodernistycznych współczesnych musicali ("Chicago", "Moulin Rouge") czy popularnych musicali europejskich sprzed lat ("Parasolki z Cherbourga") film "Po drugiej stronie łóżka" przyczynia się do rozszerzenia definicji gatunku. Fakt, że bohaterowie mieli śpiewać i tańczyć w filmie musiał wpłynąć na dobór obsady. "Od dziecka marzyłam, żeby zagrać w musicalu. – mówi Paz Vega – Kocham śpiewać i tańczyć. Dlatego kiedy dostałam scenariusz, który pozwolił mi spełnić jedno z marzeń życia, nie mogłam przejść obok niego obojętnie." Maria Esteve: "Myślę, że decydującym czynnikiem, który skłonił mnie do zagrania w tym filmie była właśnie muzyka. Nie dość, że jest tu perfekcyjnie napisany scenariusz ze świetnymi postaciami, to oprócz tego można jeszcze śpiewać i tańczyć. Jako aktorka wciąż poszukuję nowych wyzwań i przygód. Skoro więc, po raz pierwszy w Hiszpanii, kręcony jest taki musical, chcę uczestniczyć w tym unikalnym przedsięwzięciu." Piosenki wybrane przez Emilio Martineza-Lazaro są świetnie znane hiszpańskiej publiczności. Reprezentują wiele stylów - romantyczne ballady popowe, współczesny i retro rock and roll, hiszpański rap. Choreografię opracował do nich Pedro Berdayes. Okazało się jednak, że aktorzy nie do końca radzą sobie dobrze z jednoczesnym śpiewaniem i tańczeniem. Opowiada Paz Vega: "Na początku chodziliśmy w kółko jak kurczaki bez głów. Byliśmy zagubieni. Nie mogliśmy razem zrobić więcej niż dwa kroki. I wtedy też po raz pierwszy usłyszałam, jak śpiewam. To było straszne. Poprosiłam Emilio, żeby wyciął tę scenę z filmu. Potem jednak posłuchałam tego jeszcze kilka razy i zmieniłam zdanie. Myślę, że to tak jak z płytą, którą słuchasz pierwszy raz. Nie od razu łapiesz klimat. Dopiero kiedy przesłuchasz kilka razy, myślisz sobie, że jest całkiem fajna." "Wolę tańczyć. – ze śmiechem mówi Guillermo Toledo – Nie mogłem znaleźć tonacji, w której powinienem śpiewać. Biedny szef muzyczny rwał sobie włosy z głowy obniżając wciąż tonacje piosenek, żeby dopasować je do mojego głosu." "Najtrudniejszy był taniec – mówi z kolei Natalia Verbeke. – Dlatego, że ponad miesiąc upłynął między próbami a pierwszym klapsem. Przez ten czas zdążyliśmy stracić formę." Jednak ekipa się nie załamywała, bo reżyser zapowiedział, że nie żąda od nich by śpiewali jak Pavarotti i tańczyli jak Nurejew. Co więcej Martinez-Lazaro chciał, by piosenki śpiewali jak najbardziej naturalnie, bez żadnego podkładania głosów. "Zamiast wysilaniu się na profesjonalnych piosenkarzy, położyliśmy nacisk na to, by piosenki były naturalne. Takie jak gdyby śpiewali je bohaterowie, którzy przecież piosenkarzami nie są." Młodzi aktorzy pracowali pod czujnym okiem doświadczonego stażem reżysera. "Byłem przyzwyczajony do pracy z reżyserami z mojego pokolenia – mówi Guillermo Toledo – i prawdę mówiąc trochę obawiałem się pracy z Emilio. Dopiero kiedy go poznałem, okazało się, że to facet młody duchem i jego faktyczny wiek nie ma tu nic do rzeczy. Na planie panowała świetna atmosfera i było dużo zabawy." Paz Vega dodaje: "Emilio jest w tym biznesie od wielu lat. Jest ciepłym facetem, z którym można pogadać o wszystkim. Nie wspomnę o fantastycznym poczuciu humoru. Bardzo mi na planie pomógł." Wygląda na to, że hiszpańska publiczność silnie zidentyfikowała się z problemami przedstawionymi w filmie, bo "Po drugiej stronie łóżka" stało się przebojem kasowym i dostało 6 nominacji do Goya Awards. Zapraszam serdecznie do moich kochanych wypocin:- na pełen zwrotów akcji kryminał z naszymi bohaterami z Fairy Tail, gdzie nic nie jest takie, jakie się wydaje, a proste spotkanie prowadzi do bardziej skomplikowanych wydarzeń na podróż pełną przygód jako alternatywna wizja tego, co miało się wydarzyć mniej więcej po igrzyskach, czyli śmierć, okaleczenie, ale także i miłość, przyjaźń, z jaką się spotkają Natsu i Lucy a także na bloga autorskiego z bogami greckimi w tle, gdzie studentka polskiej uczelni, Penelopa i zarazem córka Ateny, będzie próbowała powstrzymać Aresa od wszczęcia Więcej wierszy na temat: Życie « poprzedni następny » Czy wiesz co czuję? Jak ból smakuje kiedy czekanie uśmierca? Do niesłyszenia. Do niewidzenia po drugiej stronie serca. Minie choroba. Twoja osoba już mi się nawet nie przyśni. Dość czatowania. Do niespotkania po drugiej stronie myśli. Nie pisz już, błagam. Palisz jak zgaga. Jesteś jak dwustronny atłas. Wracaj do cienia w mrok zapomnienia po drugiej stronie światła. Wyrzucam kwiaty, elaboraty! Żadnych przeprosin nie trzeba. Do niesłyszenia. Do niewidzenia po drugiej stronie nieba. Napisany: 2016-05-04 Dodano: 2016-05-04 07:06:44 Ten wiersz przeczytano 999 razy Oddanych głosów: 44 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » Słowa te, tak proste i czyste, napełniły nas jeszcze większym niż dotychczas poczuciem wielkiego szacunku dla życia. Przy tym zapewnienia, że ludzie o czystych umysłach i duchach nie muszą się obawiać śmierci, wydały się niewielkim pokrzepieniem wobec prawdopodobieństwa zniszczenia życia na planecie. Zapewne spowodowane to było niepełną wiedzą o samych sobie i brakiem zaufania do sił czuwających nad nami, by móc zachować całkowity spokój. Umocniło nas to ostatecznie w przekonaniu, że nasz pomysł, jakkolwiek niezwykły i nieprawdopodobny jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Poza tym brak konkretnych wyjaśnień, zarówno ze sfery fizycznej, jak i astralnej, tym bardziej przemawiał za opuszczeniem Ziemi. Fenomen więc pozostawał wciąż niewyjaśnioną zagadką i zagrożeniem, którego realność nie dawała się zweryfikować, a równolegle prowadzone działania ratunkowe czynione były przez Rząd Światowy z pewną umiarkowaną powagą. W całej tej mieszaninie niepewności i poczucia zagrożenia postanowiliśmy nie czekać na odpowiedzi zmierzające w naszą stronę wraz z tajemniczym obiektem kosmicznym i zadbać o własne bezpieczeństwo, nie oglądając się na kampanię manipulacji świadomością ludzkości. Tak zatem szalony pomysł przerodził się w najlepsze rozwiązanie. Tego dnia, mieliśmy spotkać się wszyscy w małym domku nad jeziorem, by ustalić ostatecznie nasze role w całym przedsięwzięciu, rozstrzygnąć wszelkie wątpliwości dotyczące docelowego składu wyprawy. Wiedzieliśmy od początku, że nie wszyscy są zdecydowani, by zrobić to, co zostało zaplanowane. W chwili, gdy Tauril opowiedział o swoim pomyśle, było nas ośmioro – cała nasza paczka, która jakimś cudem od czasów studiów nie straciła ze sobą kontaktu. Wszyscy poznaliśmy się w tym samym mieście i chwilowo to samo miasto nas łączyło, mimo że nie wszyscy tam mieszkaliśmy. Zważywszy na to, że nasza grupa nie była najmniejsza, można było przypuszczać, że plan nie powinien napotkać zbyt dużych trudności. Wreszcie panujący wszędzie klimat stresu i narastającej paniki, był dla nas ironicznym sprzymierzeńcem, który ogółowi społeczeństwa odbierał nadzieję, zaś nam ją takim zamieszaniu, jakie zaczynało panować na świecie w ostatnich miesiącach, można było liczyć na sporo okazji do zdobycia potrzebnych rzeczy i dokumentów, niekoniecznie oficjalnymi drogami, korzystając z rozkładającej się struktury społecznych aparatów kontroli. Gospodarki z dnia na dzień zbliżały się do zapaści, ludzie spieniężali swoje dobra i wycofywali oszczędności, desperacko szukając sposobów na wykupienie się od zagłady, większość firm upadała, a potężniały tylko te, które obiecywały przetrwanie katastrofy w specjalnych miastach-bunkrach, budowanych pośpiesznie w kilku miejscach na świecie, oraz wszyscy inni, którzy sami nie wierzyli w zagładę i próbowali na ogólnej panice korzystać, sprzedając najróżniejsze patenty na można było wierzyć komukolwiek? My mieliśmy na to jedną odpowiedź, która kazała nam wziąć własne życia w swoje ręce. Ten zepsuty świat nauczył się już zarabiać na kłamstwie, strachu, panice, iluzji i jej wszelkich paskudnych wytworach, więc dla każdego, kto starał się posługiwać jedynie własnym rozsądkiem i umysłem, nie mogło w tym wszystkim być zbyt wiele prawdy. Rząd w zasadzie też nie starał się o prawdziwe dobro swoich obywateli, zresztą w obliczu tego, co nadchodziło, pozostawało mu jedynie stwarzanie iluzji i bagatelizowanie niebezpieczeństwa, tak by świat nie strawił się w chaosie sam, zanim urzeczywistniłaby się nadchodząca katastrofa.(Kevin Riepl – Hyperblast – Redux/ Unreal Tournament OST)Wszyscy pojawili się o wyznaczonym dla nich czasie, to znaczy w odstępach trzydziestominutowych, przyjętych dla zminimalizowania ewentualnych podejrzeń przypadkowych świadków. Pierwszy przybył Tauril, który do czasu pojawienia się pozostałych, zajął się przygotowaniem dla nich scenariusza wydarzeń, który miał przedstawić po zebraniu zespołu. Musieliśmy szybko zdecydować o tym, kto weźmie udział w wyprawie, a kto nie. Zorganizowanie wszystkiego wymagało koordynacji i precyzji oraz ścisłego zaplanowania czasu potrzebnego na każdy etap, tak byśmy mieli pewność, że całe przedsięwzięcie jest w ogóle możliwe do realizacji, wziąwszy pod uwagę czas, jaki nam pozostał. Pierwszą, więc rzeczą było ustalenie, kto decyduje się lecieć, a kto po równo czterech godzinach – ponieważ Arctu i Maya przybyli jak zwykle razem – byliśmy w komplecie. Ustaliliśmy wcześniej, że każdy ma się pojawić, bez względu na to, czy ma wątpliwości, czy nie. Ci, którzy nie byli zdecydowani, mieli do tego czasu podjąć decyzję i przedstawić pozostałym swoje postanowienia. Zobowiązaliśmy się także do utrzymania w tajemnicy naszych planów przez każdego, kto zdecyduje się późny wieczór i nadciągająca burza stworzyły wokół nas klimat powagi, a jednocześnie ukryły pod chmurami i w szarości zmierzchu, nasze zebranie i nasze rozedrgane emocje. Każdy czekał niecierpliwie na rozstrzygnięcie spotkania, bo każdy chyba chciał się przekonać, czy mamy szansę. Mogło przecież okazać się, że nie jesteśmy w stanie dokonać tego wszystkiego i trzeba będzie pogodzić się z tym, że musimy zostać i patrzeć, jak ginie nasz świat. Nie było to miłą myślą i dało się odczuć, że każdy kolejny przybywający do domku nosił tę obawę w sobie już od jakiegoś czasu, tak więc napięcie wypełniło do granic powietrze salonu, kiedy ostatnie z nas zatrzasnęło drzwi. – Wiecie, że nadciąga niezła burza? – Zapytał Saiph, zamykając drzwi.– Wiemy, i tym lepiej dla nas, nikt nie będzie się tu bez powodu kręcił! – uciął Tauril, po czym poprosił wszystkich by usiedli.– Możemy zaczynać? – Zapytał, przerzucając spojrzeniem po wszystkich obecnych.– Tak! – Odparło kilkoro z nas, pozostali skinęli lekko głowami.– Dobrze, więc. Pierwsze pytanie brzmi: kto zdecydował, że zostaje? Wiecie, że od ustalenia składu naszej załogi zależy powodzenie wyprawy, dlatego oczekujemy wszyscy stuprocentowych decyzji. Słucham was!W tym samym niemal momencie Saiph podniósł rękę. Wstał i po chwili ciszy powiedział:– Przyjaciele, nie mogę z wami lecieć, niedawno dowiedziałem się, że będę miał syna. Kobieta, z którą będę miał dziecko, nie może zostać sama, nie wiem, co zrobię, nie wiem, czy chcę z nią być, ale to dziecko to mój syn i urodzi się jeszcze przed katastrofą, a ja nie mógłbym żyć dalej, nie zobaczywszy swojego dziecka. Tak zdecydowałem. Jednak jeśli będę mógł wam pomóc, zrobię, co będzie możliwe. Życzę wam powodzenia!Po tych słowach usiadł i pochylił głowę, którą ukrył w dłoniach. Jego potężna postura nie pasowała do scen takich jak ta, kiedy wyraźnie czuł się bezsilny i zrezygnowany. Nie mówił nic, ale milcząc, wyraził wiele swoimi czarnymi jak węgiel oczami, których głębia potrafiła ujawnić więcej niż słowa. Po chwili podniósł skrywające wewnętrzną wrażliwość oczy i dodał, starając się rozproszyć ogarniającą go rozpacz:– Jeśli jednak przetrwamy, to liczę na jakąś wiadomość od was!Bezgłośny uśmiech pojawił się na niektórych twarzach, po czym wszyscy zaczęli się rozglądać po pozostałych w oczekiwaniu. Po kilku chwilach Alnilam podniosła rękę, sygnalizując chęć wyjaśnień.– Dziękuję wam za to, że zaufaliście mi i chcieliście bym wam towarzyszyła. Będę o was pamiętała do końca i trzymała kciuki za powodzenie wyprawy, ale mnie nie jest ona pisana. Od samego początku prześladuje mnie strach z nią związany i nie mogę się go pozbyć. Nie wiem, czym jest spowodowany, ale kiedy myślę o tym, by zostać, on znika. Nie mogę więc tego zrobić. To byłoby wbrew mnie samej, coś lub ktoś po prostu nie pozwala mi odlecieć. Poza tym musiałabym zostawić wiele osób, które kocham. Wybaczcie mi! Powodzenia!Usiadła, a po chwili po jej twarzy popłynęły szczere łzy. Kochała swoich przyjaciół i nie chciała ich zostawiać, ale rozdarcie, jakie ją ogarniało okazało się silniejsze. Nide podeszła do niej po chwili i czule objęła ją, szepcząc coś na ucho. Po jej słowach uścisnęły się i razem uroniły jeszcze kilka łez.– Czy jeszcze ktoś zdecydował podobnie? – rzucił trwająca kilkadziesiąt sekund pozwoliła się wszystkim upewnić, że pozostali stworzą zespół, który podejmie wyzwanie losu. Sześć osób, które postanowiły zostawić świat i życie, jakie znali do dziś, i zamienić je na ryzykowną podróż. Podróż ta nie miała nawet jeszcze swojego celu. Nie było również pewne, że dotrze gdziekolwiek, do innego świata, w którym ich nadzieje na ocalenie nie okażą się puste. Jednak te sześć osób miało umysły i dusze, które nie pozwalały myśleć, że nie ma żadnego wyjścia i możliwości. Odwaga na pewno była tym, co ich łączyło. Wszyscy byli otwarci na nowe, na to, co większości wydawało się szalone, dlatego też spotkali się tutaj i postanowili, że oni sami zdecydują, jak się dalej potoczy ich życie.– Zapytam pozostałych po raz ostatni i proszę wszystkich o uznanie tych słów za ostateczne – powiedział Tauril i skierował wzrok na osobę siedzącą najbardziej po jego lewej stronie…– Albali, czy jesteś gotowa?– Tak! – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem Albali, bez najmniejszego niezdecydowania, jednocześnie salutując symbolicznie dotknięciem daszku wojskowej czapki, którą bardzo często nosiła.– Dziękuję ci i witam wśród załogi – odparł Tauril z podobnym uśmiechem, choć mniej dostrzegalnym.– Mayu, jaka jest twoja decyzja?– Oczywiście niezmienna, lecę z wami! Nie mogłabym postąpić inaczej – odpowiedziała Maya, a na jej delikatnej jak ryżowy papier twarzyczce zarysował się leciutko uśmiech.– Cieszę się zatem! Przyznam szczerze, że z tobą będę czuł się pewniej – odparł Tauril z wyraźną ulgą.– Arctu, twoje decyzje bez zmian? – Zwrócił się Tauril do kolejnego z przyjaciół.– Nie było łatwo, znaleźć odpowiednią motywację, by pogodzić się ze wszystkim, co się wiąże z naszym planem, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie mogę zrobić nic lepszego. Poza tym, wiecie, że marzenia ciągną moje życie w stronę tego, co nieznane, a taka okazja, mimo swej tragicznej przyczyny, jest przecież wielką przygodą. Coś takiego zawsze mnie pociągało, choć wiązało się z pewnym strachem… Jednak to jest właśnie ten rodzaj obaw, które mimo swej obecności skłaniają do bycia trochę szalonym… – Arctu wyraźnie zamyślony jednocześnie nad wszystkimi najdrobniejszymi aspektami, jakie wiążą się z planem, nie zauważył, że wszyscy patrzą na niego dziwnie, czekając, aż powie zwykłe tak lub nie, co wreszcie spostrzegłszy, wzdrygnął się, uśmiechnął i skwitował po prostu: – No… tak, przepraszam! Lecimy!– Anu, czy nadal jesteś zdecydowany na to wszystko? Jesteś dalej z nami? – pytał Tauril.– Słuchajcie, o ile mi wiadomo nie ma tutaj innego pilota, a ja nie chciałbym myśleć, że będziecie mnie przeklinać z tego powodu, że zmusiłem kogoś z was do nauki pilotażu w kilka tygodni. Natomiast na serio, to oczywiście, że lecę. Sama myśl o tej wyprawie przyprawia mnie o dreszcze, a to jest coś, na co czekam odkąd wstąpiłem do akademii i zasiadłem pierwszy raz za sterami. Gdybym miał dalej kontynuować swoją karierę w jakiejś marnej firmie transportowej, bo na flotę gwiezdną nie mam chyba co liczyć, to kto wie, może nie zdołałbym dotrzeć dalej niż na orbitę jakimś wycieczkowym wahadłowcem. Ludzie! Ja muszę latać i nie mam na myśli grupek staruszków z dziećmi, którzy chcą skorzystać z ostatniej szansy na ujrzenie Ziemi z kosmosu i przeżycie czegoś w ich mniemaniu ekscytującego w ostatnich latach życia, kiedy wreszcie mają czas na zaspakajanie ciekawości. Tyle mogę powiedzieć! – odparł Anu, wyrażając niemal z żalem, że został potraktowany, jakby obawiał się ryzyka.

co jest po drugiej stronie serca