co mam zrobic zeby trafic do szpitala
SISI502. odpowiedział (a) 18.06.2014 o 20:18: wypróbuje PS: wymiociny= pij dużo wody przez cały czas (po lekaraku płukanie żołądka) :-) Zobacz 59 odpowiedzi na pytanie: Co zrobić żeby mnie bolał brzuch albo głowa???
Odpowiedzi. odpowiedział (a) 09.12.2012 o 15:16. Gdzieś tak z 10 puszek trzeba wypić, tylko wtedy nie trafisz do szpitala tylko ci serce stanie. Zobacz sobie to w tym programie "śmierć na 1000 sposobów". odpowiedział (a) 09.12.2012 o 15:18. Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Ile litrów trzeba by było wypić napojów energetycznych żeby
Do tej pory nie spotkałem się ażeby szpital nie przyjął pacjenta ze skierowaniem od lekarza prywatnego. Na pieczątce nagłówkowej zwykle powinien być zapis , że jest to przychodnia lub gabinet prywatny i wówczas sprawa jest jasna, w innym przypadku Pan się nie dowie czy lekarz kierujący ma umowę z NFZ czy jej nie ma.Ten lekarz możę pracować w innym gabinecie ( poradni
CZYTAJ WIĘCEJ: Skazani zrobią wszystko, żeby trafić do szpitala więziennego w Łodzi [ZDJĘCIA] ZOBACZ: Największy szpital więzienny w Polsce jest w Łodzi. Zobacz, jak wygląda w środku
Poznaj sposoby na bezsenność. Najlepsze sposoby na bezsenność. Dzięki nim prześpisz całą noc. „Zaczęłam miewać problemy z wyłączeniem się, zasypianiem i budzeniem się w nocy
nonton drama korea the real has come sub indo. Międzyleski Szpital Specjalistyczny w Warszawie 1. Przed planową hospitalizacją należy wykonać pełne szczepienia przeciw COVID-19 (w tym dawki przypominające), zakończone w okresie poprzedzającym przyjęcie do szpitala minimum 14 dni i poświadczone aktualnym certyfikatem szczepienia. 2. Istnieje obowiązek zachowania minimalizującego ryzyko zakażenia przed planowanym terminem przyjęcia do szpitala tj.: a. pozostawanie w 14-dniowej kwarantannie domowej (minimum 7 dni) wraz z domownikami, b. unikanie w tym czasie kontaktów z osobami innymi niż domownicy, c. stosowanie częstej dezynfekcji rąk. Należy bezwzględnie poinformować telefonicznie szpital o wystąpieniu objawów zakażenia ( gorączka, kaszel, objawy infekcji górnych dróg oddechowych ) lub narażeniu na bezpośredni kontakt z osobą zakażoną wirusem SARS-CoV-2 (nawet jeśli wykonane było szczepienie). 3. W przypadku braku aktywnego certyfikatu szczepienia przeciw COVID-19 należy dostarczyć w dniu przyjęcia wynik badania PCR w kierunku SARS-CoV-2, wykonany w ciągu 48 godzin poprzedzających przyjęcie do szpitala. Do szpitala przyjmowani są pacjenci zaszczepieni lub posiadający ujemny wynik testu PCR w kierunku SARS-CoV-2 wykonany w ciągu 48 godzin poprzedzających przyjęcie. Uwaga: Badanie PCR nie powinno być wykonywane: przez sześć miesięcy od udokumentowanego zachorowania na COVID-19 lub potwierdzonego testem, bezobjawowego zakażenia SARS-CoV-2, u pacjenta z aktywnym certyfikatem szczepień*. *Pacjent zaszczepiony, przy braku cech COVID-19 i negatywnym wywiadzie epidemiologicznym na podstawie ankiety przy przyjęciu Informacje o plikach cookieTa strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej...
Ukucnij i szybko dmuchaj tak przez 40 sek 30sek i wstan zatkan nos po 5sek padniesz i w staniesz i sie za pytasz gdzie jestes itp 1. Zjedz suowego ziemniaka i po pij mlekiem proszek do pieczenia i do prania i popij to wodo 3 nie pij 2 góra 3 dni wody i pica 4. Nic nie jedz przez 2,4 dni 5. Walnąc w brzucho bejzbolem 6. Skoczyc z dachu 7. Udawac ze walnelas glowa w kraweznik i mowic ze ci sie kreci 8. Powiesic sie 9. Isc do lasu i nie h kazdy cie szuka 10. Walnac łbem w szybe 11. Walnac piescia w szybe 12 wlozyc reke w ocet na 5min i walnac w sciane i reka gwarantowane zlamana
zapytał(a) o 22:27 Jak trafic do szpitala? wiem, ze to glupie i wgl. Ale mam wiele bardzo, bardzo czesto mam zawroty glowy(kreci mi sie w glowie), mocno ! Jest to szkodliwe bo nie widze wyraznie wtedy i czesto w cos uderzam. (to trwa 10 min, 3 razy na godzine). Mowilam rodzicom zeby mi zrobili badania lub cos, ale oni mowia ze zmyslam i nie chca tego traktowac powarznie. Jakbym trafila do szpitala moze wrescie by sie mna W domu jestem jak sprzataczka, sprzatam a jak tego nie zrobie to jest awantura(czesto dochodzi do reko czynow). Moze jabym trafila do szpitala to moze by zrozumieli ze nie jestem jakas zeby rodzice zwrocili na mnie uwage, bo jak moja siostrzyczka (6 lat starsza ode mnie)(20 lat) uderzy sie w paluszka juz jada do lekarza, a ja jakbym spadla ze schodow to by powiedzieli ze nic nie bedzie. Prosze co mam zrobic zeby trafic do szpitala. Bezbolesnie. PS: bez glupich pytan Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 22:30 uuu cięzka sprawa poprostu popros siostre albo przyjaciela zeby poszliz toba do szpitala i poprostu bedzie dobrze uwierz mi ;) moze byc to anemia. ale pewien nie jestem idz do doktorki jakies zeby ci cisnienie zmierzyla krew pobrala czy cos `kucnij sobie wez kilka glebokich oddechów wstań zaciśnij tetnice na szyji i padniesz :P po chwili sie ockniesz `wystarczy dłuzsza chwile nie oddychac. jednak trzeba to robic przy pomocniku wrazie czego gdybys po zemdleniu nie łapał/łapała oddechu , lub wypic 1 litr wodki tez zemdlejesZ ;D `znam fajny sposób kiedys zrobilam tak na wfie... trzeba poprostu przez jakis czas bardzo gleboko oddychac az zrobi Ci sie ciemno przed oczami:) noo...upadek mozna troche zasymulowac:) `Moi znajomi w szkole robili to następująco: Kucali i brali głębokie wdechy (poprzez usta), następnie szybko wstawali, wkładali kciuk do ust i z całej siły dmuchali. Radze Ci jeśli masz zamiar robić to, uważaj czy czasem za Tobą nie ma ściany lub czegoś innego. Metoda sprawdzona i działa na pewno, na przykład mój kolega doszedł do takiej wprawy że wychodziło mu to za każdym razem :] `po b. szybko oodychaj, wręcz sap (jak pies) - w pozycji kucającej(by mieć przyspieszone tętno ;)) następnie wstan, odchyl głowe do tyłu, a rduga osoba niech delikatnie przytrzyma Cie (noze nawet niech uciska ale nie zbyt mocno) za migdałki (tzn. nie wiem dokladnie czy to są migdałki ;p - to miejsce gdzie sie sprawdza tętno na szyi ;p )i niech tak trzyma przez jakies 20-30 sek, a pozniej niech Cie lapie:d świeeeetna faza:DD budzisz sie po minucie a wydaje Ci sie jakbys spał prxez 2 dni :D:d Jest to stara medota, poznzłam w gimnazjum ;) i robimy to do tej pory jakos narazie nic nam nie jest... chłopcy tez uciskaja serce ale my sie juz troszke boimy zeby akcji pracy serca nie wstrzymac.. wiec Ci ktorzy maja choroby serca niech lepijeni nie próbują `TO, ŻE O TYM PISZĘ, NIE ZNACZY, ŻE TO POCHWALAM. żródła informacji: różne fora w internecie. PS, ROBISZ TO NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! jagna885 odpowiedział(a) o 17:55 przedawkuj leki , głoduj 3-4dni albo pij ciepłą wode i zimną z 2 szklanek Powiedz , że chyba masz coś z wyrostkiem. Zacznij płakać i wić się z bólu. Ale pomocz nogę z 2 godziny w occie i walnij o coś. Wtedy złamie ci się noga a nie będziesz czuła. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Witaj, Jesteś troskliwą przyjaciółką,ale najlepiej będzie przekazać tę informację pedagogom lub wychowawcy szkolnemu,którzy mogą porozmawiać z rodzicem,nią samą ale również skierowac problem do psychologa i wreszcie sądu rodzinnego o zaniedbanie opieki nad koleżanka wymaga leczenia szpitalnego,też powinna zostać tam umieszczona i objęta pomocą samobójcze wymagają szybkiej pomocy,więc jeżeli możesz pomóc,przekaż problem do opiekunów. Pozdrawiam serdecznie.
Wydanie na świat potomka to niezwykłe wydarzenia. Ja kilka tygodni temu przeżywałam je po raz kolejny. Warto się do niego dobrze przygotować. Ale nie będę się rozpisywać o przygotowaniu domu, o nastawieniu się na poród czy pojawieniu się w naszym życiu tej maleńkiej istoty. Pomyślałam, że zajmę się czymś przyziemnym, a jednak nieodzownym, a mianowicie wyprawką do szpitala. Chętnie podzielę się z Wami zawartością mojej torby – może skorzystacie z moich rad. W końcu zaplanowałam całkiem dużą walizę :) Zdaję sobie sprawę, że jest to kwestia indywidualna. Szpitale mają własne wymagania i obostrzenia, czasem bardzo dziwne. I tu jako ciekawostkę zacytuję moją znajomą, która może się spakować „w jedną reklamówkę”. Dodam, że musi mieć rzeczy dla siebie i maleństwa, wliczając w to ubranka. Jak dla mnie dziwne zarządzenie. Owa reklamówka musi się zmieścić do szpitalnej szafki, gdyż pod łóżkiem nic nie może stać. Na szczęście, ja mogę wybrać największą walizę jaką mam. Mój szpital zapewnia ubranka maluszkowi, więc spory bagaż mi odpada. Podam Wam tu zawartość mojej torby i czekam na dyskusję, Wasze doświadczenia i wskazówki dla innych przyszłych mam. WYPRAWKA DO SZPITALA: Dziecko: paczka pampersów Newborn paczka chusteczek nawilżanych czapeczka/czapeczki niedrapki / skarpetki ręcznik dla maluszka od razu po porodzie pielucha tetrowa krem do pupy Mama: ręcznik duży ręcznik mały do rąk woda mineralna bielizna bawełniana skarpetki stanik do karmienia poduszka mała (jasiek) telefon z zestawem słuchawkowym długopis suszarka kubek i sztućce dokumenty !! wkładki laktacyjne (10 szt) podkłady na łóżko duże (2 szt) podkłady Bella (opakowanie) podpaski duże (2 opakowania) majtki jednorazowe lub siatkowe papcie klapki pod prysznic koszula (2,3 szt) szlafrok papier toaletowy miękki i gruby chusteczki do higieny intymnej czopki glicerynowe glukoza w tabletkach do ssania kosmetyczka – Octonisept spray, krem do twarzy, szczoteczka do zębów, pasta, grzebień, płatki kosmetyczne, patyczki do uszu, balsam do ust, maszynka do golenia, lusterko, grzebień, żel pod prysznic, balsam lub oliwka do ciała, krem do rąk. I jak Wam się podoba?? Co dorzucić?? A może coś wyrzucić?? Jest to według mnie taka podstawowa wersja, na standardowy pobyt w szpitalu. Za pierwszym razem spędzałam w nim aż 10 dni, ostatnim – 7. Wtedy wiadomo, mąż musi uzupełniać zapasy i dowozić prowiant:) Ale na start powinno być wszystko co potrzebne. W domu na nas czekała jeszcze mała torba z ubrankami na wyjście dla maluszka i dla mnie, którą mąż zabrał, gdy przyjechał po nas do szpitala. Ciekawa jestem co w Waszych szpitalach jest wymagane, jakie gabaryty torby obowiązują. Czekam na Wasze komentarze! Źródło zdjęcia: Flickr Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Kinder niespodzianka Zazwyczaj kobiety marzą o tym, aby ich życie potoczyło się zgodnie z założonym przez nie planem. W moim przypadku wyglądało to następująco – mieszkanie, samochód, małżeństwo i krótki czas oczekiwania na dziecko. Mój partner, a obecnie mąż, popierał moje dążenia, więc ze wspólnym widokiem na przyszłość również nie mieliśmy problemu. I tak, wszystko czego chcieliśmy, szybko stawało się rzeczywistością. Przy planowaniu malucha wyznaczyliśmy termin na rozpoczęcie starań, więc wiadome było, co po kolei. Odstawiłam pigułki, umówiłam wizytę u ginekologa, gdzie wykonano potrzebne badania, zaopatrzyłam się w kwas foliowy i rozpoczęliśmy wesołe cztery miesiące dzikich harców ;) Poszczęściło nam się w święta, już po Sylwestrze czułam że coś jest inaczej – nigdy nie zapomnę tego zapachu whisky z cytryną, którą raczyli się chłopaki w Nowy Rok, czułam go aż z kuchni. W dniu oczekiwanej miesiączki 9 stycznia, zrobiłam test ciążowy, tak bardzo nie mogłam już wytrzymać z ciekawości! I wyszedł, ba, nawet nie jeden a trzy testy pozytywne. Zadzwoniłam do siostry bo, mimo iż miałam wszystko „czarno na białym” to i tak potrzebowałam potwierdzenia że dobrze widzę. Radość, radość i jeszcze raz radość. A później USG, rosnący brzuch, problemy z utrzymaniem ciąży i strach przemieszany z radością i nadzieją, że MUSI być dobrze, bo My tu czekamy na małego Kluseczka. Ciążę udało mi się o cztery dni przenosić, poród trwał 18 godzin. Nigdy tego nie zapomnę… W końcu urodził się duży i piękny, wyczekany. I wywrócił moje życie o 180 stopni, do tej pory zresztą tak jest, że czasem trudno jest się odnaleźć, gdzie jestem i co właściwie tu robię?! Mimo iż matką jestem całkiem przyzwoitą, jednak mój syn to czort niepokorny, więc stwierdziłam, że ja dziękuję za większą ilość dzieci. Nie bo nie. Akurat zaczęłam przesypiać noce, opanowałam huragany histerii jakie fundował nam bardzo często młody, znalazłam wymarzoną pracę, wciągnęłam się w biegi długodystansowe i ukochałam sobie wizję modelu rodziny 2+1. Poza tym mam dopiero 30stkę , więc czas nie naglił. Cieszyłam się, mogąc realizować plan na dalszą część życia. Do czasu. Skąd się biorą dzieci to ja doskonale wiem, ale kiedy zobaczyłam na teście ciążowym ponownie dwie czerwone kreski, nie mogłam zrozumieć jak to się mogło stać?! Jakie to jest zadziwiające – zaprawiona żona, matka, dostaje ataku histerii gdy pojawia się dziecko w perspektywie najbliższych 9 miesięcy. I ja tak właśnie się czułam, jedyne na co było mnie stać to łzy wściekłości i rozczarowania, bo nie tak miało być! Mój plan szlag trafia a ja nie mogę już nic. Nie macie pojęcia jakie myśli tłuką się po głowie, gdy kobieta patrzy na dwie kreski, których wcale nie chce i nie potrzebuje. Tym razem nie dzwoniłam z wiadomością do najbliższych, cały czas liczyłam że miesiączka nadejdzie. Nadeszły za to intensywne plamienia i ból, nie było wyjścia, zgłosiłam się na izbę przyjęć w szpitalu, gdzie lekarz po USG rozwiał wszelkie nadzieje że to pomyłka. On mi gratulował 6 tygodniowej ciąży a mi leciały łzy – pewnie myślał że ze wzruszenia. Dostałam leki na podtrzymanie i nakaz odpoczywania. Miałam czas aby wszystko przemyśleć, a czekała mnie jeszcze rozmowa z pracodawcą, do której nie miałam odwagi się zabrać i za każdym razem czułam, że na tym polu również zawiodłam. Chwała Bogu, że mam wokół siebie przyjaciół, którzy trzeźwo myślą i nie dali mi się nad sobą użalać, ani wykończyć się psychicznie. Rozmowa z dyrektorką zaskoczyła mnie pozytywnie. „Z dzieci należy się cieszyć” usłyszałam, „ciąża to nie problem”. Do dziś jestem w szoku, bo doświadczenie z poprzednim pracodawcą nauczyło mnie ostrożności i oczekiwania najgorszego. Czas pokaże jak to się potoczy, ale teraz jestem spokojna. Wszystko znów się zmienia, ponownie przemeblujemy nie tylko mieszkanie, ale i nasze życie – na lepsze. Nie martwię się niczym na zapas, bo to nie ma sensu. Teraz skupiam się na ciąży i tych pozostałych 6 miesiącach które Matka Natura ofiarowuje mi aby cieszyć się z nienarodzonego dziecka. I to właśnie zamierzam robić, szczególnie że na kolejnych USG też pojawiły się łzy, ale wzruszenia, bo to niesamowite jest patrzeć na dziecko figlujące w brzuchu i czuć jego ruchy. Tylko takich łez i takiej radości życzę wszystkim kobietom, niezależnie od tego czy na teście ciążowym objawi się obecność dziecka „planowanego” czy nieoczekiwanej „Kinder niespodzianki”. Źródło zdjęcia: Flickr Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Ostatni mleczyk w sezonie, czyli miód z mlecza Od kiedy pamiętam gotowanie, pieczenie, oraz eksperymentowanie w kuchni , było jednym z moich ulubionych zajęć. Dziś kiedy czuję, że nie mam już sił na nic, cudem odkrywam pokłady energii, gdy znajdę ciekawy przepis lub coś gdzieś podpatrzę. Odkąd zostałam mamą, czasem odbija mi na punkcie tego by nasze posiłki były nie tylko zdrowe, ale prosto z natury. Jednak w swoim eksperymentowaniu kulinarnym poszłam dalej. Dlaczego nie stworzyć własnej domowej apteki. Z dzieciństwa pamiętam jak zbieraliśmy kluczyki, mlecze i inne kwiaty, a to na herbatkę, a to na miód. Tym razem postawiłam na miód z mlecza. Dlaczego? Ponieważ kiedy dopadnie nas złośliwy kaszel lub ból gardła będzie jak znalazł, wystarczy dodać do herbatki, mleka lub po prostu zlizać go z łyżki. Razem z Marcinkiem wybrałam się na spacer, hen daleko poza osiedla, na ogromną łąkę w lesie. Po drodze mijaliśmy miliony mleczy – jednak pobliże drogi i domów powstrzymało nas od ich zerwania. Brnęliśmy dalej i im bliżej naszej łąki, tym mniej mleczy. Myślałam, że nie uda nam się ich uzbierać. Jednak łąka nas nie zawiodła, była wręcz zasypana żółtym dywanem. Podjęliśmy się razem zrywania – na jeden przepis potrzeba ok. 300 kwiatków mlecza bez łodyg. Po powrocie do domu, uzbierane kwiatki na chwilę zamoczyliśmy w dużej misce i odkrywaliśmy, jakie zwierzątka przyszły razem z nami. Wśród kwiatków mleczy znaleźliśmy: dwie mrówki, pająka kwietnika, ślimaka i malutkie chrząszcze – istna lekcja przyrody. Składniki na własny miód z mleczy: ok. 300 sztuk kwiatków mlecza 750 ml – 800 ml wody 2 średnie cytryny 8- 10 sztuk goździków 0,75 – 1 kg cukru Przygotowanie: Opłukane kwiatki, bez łodyg wrzucamy do garnka, zalewamy ¾ litra wodą i wstawiamy na gaz. Gdy zacznie się gotować, to zmniejszamy ogień i gotujemy przez ok. 20 min (ale nie więcej). Później odsączamy kwiaty, wyciskamy z ich wywaru ile się da – potem możemy je spokojnie wyrzucić do kosza. Do wywaru dajemy 2 średnie cytryny – pokrojone w plasterki oraz ok. 0,5 kg cukru. Całość zagotowujemy i ponownie wsypujemy kolejne 0,5 kg cukru – choć na mój gust można go spokojnie dać mniej. Moja babcia dla smaku dodawała jeszcze goździki – ok. 8-10 szt. Całość musimy gotować na małym ogniu przez około 1,5-2 godziny, później przekładamy do mniejszych słoików, zakręcamy i stawiamy do góry dnem, a jak ostygnie odkładamy w ciemnie miejsce. Z naszych 300 kwiatków udało nam się pozyskać ok. 1 litr miodu. Polecam od razu umyć garnki, lub je wylizać :) Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :)
co mam zrobic zeby trafic do szpitala